Nie chodzi mi o koloidalny roztwór kauczuku, z którego powstają syntetyczne gumy i takie-tam dziwne materie. Tamten ma inną pisownię, taką zwyczajną – lateks lub latex.
Natomiast tu zajmę się programowaniem do składu tekstu. LaTeX to rozwinięcie systemu składu TeX, opracowanego i wydanego w 1978 przez Donalda Knutha. W Polsce od 1992 działa Grupa Uzytkowników Systemu TeX (GUST).
Każdy, kto choćby próbował utworzyć porządny plik PDF, tworząc tekst w Wordzie, prędzej czy później zauważyć musiał, że Word jest świetnym edytorem krótkich tekstów, natomiast wystarczy kilka ilustracji i rozbudowanie struktury tekstu, a już Word się okazuje narzędziem niewystarczającym. Tak, co innego edycja tekstu, a co innego – skład.
Dawniej pisarz pisał, zaś zecer składał literka po literce, tworząc stronę po stronie, które potem drukarz drukował.
Z rozwojem komputeryzacji powstało wiele programów do składu tekstów. Profesjonalne oprogramowanie jest kosztowne. Za takie programy jak Adobe InDesign, Adobe FrameMaker czy QuarkXpress trzeba zapłacić kilka tysięcy zł. Są też programy tańsze – np. Microsoft Publisher (w pakiecie MS Office-Pro), a nawet darmowe jak prosty Scribus. Wśród tych ostatnich wyróżnia się właśnie LaTeX.
Jeżeli napisałeś choć jeden program w życiu, to potrafisz nauczyć się programować w LaTeX-u. A jeśli się nauczysz, to świat słowa zapisanego stoi przed Tobą otworem.
Instalacja:
Obecnie warto sięgnąć po zestaw MiKTeX – to aktualna implementacja TeX-a / LaTeX-a i paczki powiązanych z nimi programów. Dostępny jest dla systemów Windows, Linux i macOS.
Instalacja MiKTeX w Windows jest bardzo łatwa.
- Ściągam najnowszą wersję ze strony tegoż projektu. W lutym 2021 u mnie był to plik instalacyjny basic-miktex-21.1-x64.exe o wielkości prawie 250 MB.
- Uruchamiam ściągnięty plik. Kreator instalacji MiKTeX gładko prowadzi przez ten proces – wszystkie opcje włączyłam według jego podpowiedzi.
- MiKTeX wyposażono w tzw. konsolę – ona właśnie znajduje się w menu Start systemu Windows. Tu robię aktualizację, dodaję pakietów (a jest ich w internetach mnóstwo!)
- Najpierw sprawdzam w konsoli na karcie Packages, czy mam zainstalowany pakiet o nazwie polski. Jeśli nie, to podświetlam go kliknięciem i klikam znak plusa nad tabelą pakietów. Teraz w rubryce Installed on jest już dzisiejsza data, a w następnej kolumnie Installed on widzę zapis User. Tak instaluje się właśnie dodatkowe pakiety.
- Razem z całym zestawem MiKTeX zainstalowany został edytor TeXworks , który uruchamiam z konsoli lub z windowsowego menu Start. To program ułatwiający pracę z LaTeXem, ma też swoją stronę projektu TeXworks.
- Na dobry początek w edytorze TeXWorks napisz:
\documentclass{article}
\usepackage{polski}
\begin{document}
Zażółć gęślą jaźń :)
\end{document}
a potem kliknij na zieloną strzałkę w lewym górnym rogu edytora. Jeśli wszystko poszło OK, po chwili otworzy się plik PDF z tekstem: Zażółć gęślą jaźń 🙂 - Jeśli się nie udało, raz jeszcze przejrzyj powyższe punkty. Coś masz inaczej?
Smart-komp
Nadeszła w końcu epoka, gdy naprawdę wydajny sprzęt o porządnej mocy obliczeniowej mieści się w sportowej torebce tudzież w tylnej kieszeni dżinsów lub w wewnętrznej kieszeni kurtki.
Względnie niedawno, bo wiosną 2014 pisaliśmy tu o ekranach dotykowych w telefonach, tabletach i smartfonach. Względnie, bo przez 7 lat zdarzyć się może mnóstwo. No i się zdarzyło.
Komputery zwane desktop (czyli rozstawiane na biurkach, top of the desk) skupują elektrośmieciarze. Tablety już miały swoje 5 minut.
Ten smartfon waży 209g i w styczniu 2021 kosztował 1100 PLN. Nie jest to więc najwyższa półka (ta zaczyna się od 3.000 PLN), ale już wiele potrafi. Ma bowiem parę ładnych funkcji / opcji / możliwości:
- telefon – rozmowy i wiadomości tekstowe – to właściwie funkcja uboczna; po wyjęciu karty Sim pozostałe funkcje będą działać;
- jasne, że z książką telefoniczno-adresową
- dyktafon
- kalkulator
- kompas
- aparat fotograficzny – całkiem niekiepski, może konkurować z wieloma kompaktowymi cyfrówkami; ma też lampę błyskową, która może pełnić funkcję latarki
- kamera nagrywająca filmy całkiem dobrej jakości
- zegar z budzikiem
- kalendarz / dziennik / terminarz z przypominaniem terminów
- łączność z internetem i z innymi sprzętami elektronicznymi pozwala na wszystko inne, wystarczy zainstalować odpowiednią aplikację, których wszędzie jest w bród:
- do nauki: mnóstwo programów edukacyjnych, słowniki i in.
- do zabawy – gry, filmy, radio i telewizja
- do monitorowania* aktywności i kondycji – wszelka aktywność sportowa i amatorska pozwala mierzyć mnóstwo parametrów dzięki wbudowanym czujnikom ruchu, światła itp.
- do obsługi kont bankowych
Do najciekawszych, moim zdaniem, należy współpraca smartfona z opaską Mi monitorującą aktywność fizyczną właściciela oraz z wagą kontrolującą nie tylko masę ciała, ale też jego skład – z uwzględnieniem zawartości tłuszczu, wody, białka, masy kostnej, mięśni i innych parametrów, o których się filozofom nie śniło jeszcze lat temu siedem…
330 x
E-sklep? Ale jaki?
Przede wszystkim chciałbyś, aby Twój e-sklep był łatwy i niedrogi.
Co to znaczy dla Ciebie “łatwy”?
- Zależy, co Ty potrafisz?
Jeżeli łatwa jest dla Ciebie edycja kodu PHP/HTML i obsługa Adobe Photoshopa, to rozejrzyj się wśród darmowych skryptów, np.- Prestashop
- Magento
- OpenCart
- Quick.Cart
- ZenCart
- OsCommerce (wyszedł z mody, zastąpiony lepszymi skryptami)
- Są jeszcze inne, mniej popularne, a jutro pojawią się nowe, o których dziś nikt jeszcze nie słyszał.
- Jeśli wolisz wybrać znany darmowy CMS i na nim zbudować swój handel internetowy, wybierz np. jeden z tych:
- WordPress + WooCommerce
- Drupal + DrupalCommerce
- Joomla! + VirtueMart
- Jak powyżej: są również inne, mniej popularne, a jutro pojawią się nowe, o których dziś nikt jeszcze nie słyszał.
Oczywiście, darmowość wymienionych skryptów jest pozorna. Jeżeli kompletnie nie znasz się na programowaniu, to szybko się okaże, że darmowy skrypt zupełnie nie jest dopasowany do Twoich potrzeb, np. nie daje możliwości zdefiniowania warunków płatności albo transportu zakupionych artykułów – a “darmowe opcje” pasują tylko np. do rynku na Malediwach… bo tam działa twórca skryptu tego sklepu. A nawet jeśli znasz się na tym, to nie masz uprawnień do połączenia swego sklepu z bankiem czy z kartą płatniczą…
Czyli zanim uruchomisz swój “darmowy” sklep, musisz dokupić do niego wcale nie darmowe moduły, dodatki, wtyczki itp., bez których całość nie ruszy 🙁 Sklep dość szybko przestaje być wtedy darmowy.
- Skoro jednak wiesz, że sam nie zrobisz porządnej strony www (może później, na razie nie dasz rady),
- możesz to zadanie zlecić profesjonalnym programistom,
- możesz wykorzystać strony oferujące szablony sklepów działających, w których wystarczy tylko dodać ofertę własnych artykułów czy usług.
Dysk SSD czy HDD, czy SSHD?
Ponieważ parę razy mnie już pytano, które dyski są lepsze i dlaczego, poniżej wyjaśnię to najprościej, jak się da. No, prościej się nie da 🙂
Arytmetycznie to SSHD = SSD + HDD…
A poważniej?
HDD – hard-disk drive – napęd twardego dysku, to element komputera służący do przechowywania danych w technologii magnetycznej [na poniższej grafice: po lewej]. Pominąwszy dyski historyczne, mogę stwierdzić, że właściwie większość użytkowników komputerów w ostatnich co najmniej 10 latach musiała się zetknąć z z HDD.
W dużym uproszczeniu powiedzmy, że działa on tak: w metalowej obudowie kręci się talerz, który obsługiwany jest przez głowicę zapisu-odczytu danych. Oczywiście, obroty dysku wymagają silnika i taki jest w tejże obudowie. Znamy ten lekki szum pracy owego silniczka. Silnik się nagrzewa, wówczas uruchamia wiatraczek, który również swoje musi wyszumieć.
SDD – solid-state drive – napęd w stanie stałym 😉 czyli nic tu się nie rusza. Ani dysk, ani silnik, ani wentylator. Cisza. Technologia półprzewodników, wlutowane chipy [na poniższej grafice: po prawej]. Nie straszny mróz ani upał. Oczywiście również dostęp do danych jest o wiele szybszy. Niestety, wiąże się to z ceną: gigabajty pojemności SDD są kilkukrotnie droższe od gigabajtów na HDD.
Fot. Rochellesinger z angielskiej Wikipedii & użytkownik ivob.
Dlatego właśnie pojawiły sie hybrydy:
SSHD – solid-state hybrid drive – to właściwie nieco zmodernizowany HDD, do którego dołączono niewielki (a więc niedrogi) SDD. Dzięki temu dysk działa szybciej, ale nie oczekuj, że będzie działał bezszelestnie. Silniczek i wentylatorek muszą swoje wyszumieć… Ale za to mają dużą pojemność i są tańsze. Cóś za cóś 😉
Kolory i barwy
Kolor i barwa – czy są to synonimy? Prawie… Znamy bowiem kolory mające barwę ciepłą albo zimną, ale nie odwrotnie. Czyli jest różnica pomiędzy kolorem a barwą. Dopóki jednak nie zagłębiamy się zbytnio w odcienie i niuanse, możemy stosować te terminy wymiennie.
Jest wiele klasyfikacji kolorów. Tym razem nie będę się zajmować podstawowym zestawem żółty – czerwony – niebieski, z których mieszania powstaje większość innych kolorów, ani zestawami RGB czy CMYK, ale staram się zwrócić Waszą uwagę na kolory stron internetowych.
Twórca strony www powinien znać się choć trochę na psychologii kolorów, czyli na emocjach przez nie wywoływanych.
Są więc kolory spokojne i agresywne, ciepłe i zimne, lekkie i ciężkie… Kolory mają swoją symbolikę.
Przygotowując gamę kolorystyczną trzeba więc nie tylko poznać gust zleceniodawcy, ale – przede wszystkim – znać reakcję odbiorców na zastosowane kolory.
Do strony dla biura turystycznego dobieramy żółć i pomarańcz – gdyż ciepłe barwy mają kojarzyć się klientom z południowym słońcem i plażą. Sprzedawca narzędzi powinien być zadowolony z szaro-srebrno-niebieskich elementów swojej strony WWW, kojarzących się klientom ze stalowymi ostrzami jego maszyn.
Ta strona zdominowana jest przez odcienie szarości – od jasnopopielatego po czarny. To świadomy zabieg: informatycy nie lubią być rozpraszani nadmiarem barw i ozdobników. Dwa inne kolory: brązowy (khaki) w tytule i ciemnozielony w linkowanych tekstach, tylko trochę łagodzą tę surowość. Szary pozostaje jednak dominantą.
Nie o to chodzi, czy koloryt strony się Wam podoba. Ważne, że pasuje do tematyki. Nie przeszkadza w odbiorze treści, nie rozprasza. Ostre barwy – np. czerwony czy fiolet – byłyby niepotrzebnym dystraktorem.
Joomla 3.3.6 PL – instalacja
Jak zawsze podczas robienia strony WWW, należy mieć przygotowane trzy rzeczy:
- domenę – w moim przypadku będzie to domena Art.Mazowsze.PL
- serwer, czyli hosting – w moim przypadku jest to konto na serwerze Netmark.PL, z którego korzystam od dawna i mogę polecić jako niedrogi (od niecałych 30 zł rocznie) i bardzo porządny hosting.
- skrypt – w tym przypadku mowa jest o systemie zarządzania treścią Joomla
W przypadku CMS Joomla ważne są wersje: wersja PHP na serwerze musi być zgodna z wybraną wersją Joomli.
Chcąc mieć najnowszą aktualnie polską wersję Joomli – czyli 3.3.6 PL – muszę mieć PHP w wersji co najmniej 5.3.10.
Ponieważ mój serwer Netmark.PL dysponuje w cPanelu mechanizmem instalacyjnym (Installatron), więc nie ma obawy o pomyłkę. Installatron po prostu odmawia zainstalowania Joomli w wersji za wysokiej względem wersji PHP serwera. W przypadku Netmark.pl można sobie ustawić żądaną wersję PHP w cPanelu.
Po prawidłowej instalacji uzyskuję taki ekran:
Po otwarciu strony widzimy “surową” Joomlę (podczas instalacji można wybrać pustą Joomlę lub system z przykładowymi danymi; tu wybrano pusty).
Czytaj dalej
Tablet – smartfon – telefon
Co to jest facebookexternalhit?
Obecnie Facebook trzyma linki do zewnętrznych grafik w ten sposób, że są one umieszczane na warstwie pomiędzy twoją przeglądarką a pobieraną grafiką. Następujący skrypt służy Facebookowi do załadowania obrazka, który osadzasz w dowolnej notce:
http://www.facebook.com/safe_image.php
Skrypt ten pobiera licznik Facebooka i wyświetla go światu. W efekcie nie dostajesz numeru IP użytkownika, który widział twój licznik, ale numer IP serwera Facebooka, który pobrał obrazek licznika.
Kiedy przejrzysz wejścia z Facebooka, znajdziesz też link do takiej strony:
http://www.facebook.com/externalhit_uatext.php
co wyjaśnia nieco dokładniej, jak Facebook sobie radzi z kontentem zewnętrznym.
W zasadzie więc oznacza to, że możesz prześledzić, ile miałeś odsłon swojej notki, ale, jak na razie, nie jesteś w stanie dokładnie sprawdzić, skąd weszły te odsłony. Jest to restrykcja Facebooka, która jednak nie stanowi problemu dla licznika WunderCounter.
Facebookexternalhit to zły bot, tu masz napisane jak się go pozbyć (ang.): link
Współpraca z tak dużym tworem, jakim jest FB, nie może być łatwiutka…
Tu porada dotycząca WordPressa: link
02 – Jesteś Webmasterem
Zainstalowałem i co dalej?
W WordPressie to proste: podczas instalacji zostałeś mianowany Administratorem swojej strony internetowej – czyli webmasterem. Odszukaj tylko swoje hasło, które wybrałeś podczas instalacji, zaraz będzie potrzebne.
Otwórz swoją stronę WWW
Jak zwykle: adres strony wpisujesz na pasku adresu przeglądarki i naciskasz klawisz Enter.
Trudno mi przewidzieć, co masz przed sobą: WordPress stale się rozwija i stale zmienia wygląd pierwszej strony. Na ogół jest ona prosta i zawiera jeden tylko wpis pt. Hello World z jednym komentarzem.
Jesteś nieco rozczarowany – nie tak sobie wyobrażałeś swoją stronę… Wszystko jest nie tak. Ale nie przejmuj się. Zaraz zajmiemy się formą.
Zacznijmy od wejścia na zaplecze:
Odszukaj link ZALOGUJ SIĘ i kliknij.
Podaj teraz zanotowane wcześniej nazwę administratora (Ty nim jesteś) i hasło.
W ten sposób znalazłeś się na zapleczu swojej strony, czyli w kokpicie, z którego będziesz sterować całą witryną.
Poprzedni temat: 01 – instalacja WordPress
01 – łatwa instalacja WordPress
Jak zrobić własną stronę internetową?
Pomijam wszelkie mechanizmy darmowych stron, bowiem darmowe są one tylko z nazwy:
- prędzej czy później na Twojej stronie pojawiają się reklamy, na które nie masz żadnego wpływu
- darmowe strony mają wiele ograniczeń narzucanych przez właściciela – jesteś tylko dzierżawcą części ekranu i wszyscy Twoi goście generują ruch po to, by właściciel mógł zarabiać na swoich reklamach
Chcąc więc mieć porządną i własną stronę, należy mieć: Czytaj dalej